Dzielmy się wymianą: Tosia w Belgii
DO ŹRÓDEŁ!
Roczny wyjazd za granicę to niekoniecznie przygoda dla każdego. Jeśli nadal zastanawiasz się, czy aby na pewno chciałbyś zmierzyć się z takim wyzwaniem, specjalnie dla Ciebie sięgnęliśmy do źródeł i poprosiliśmy o pomoc naszych uczestników, aby ofiarowali Ci fragment własnych przemyśleń i wniosków dotyczących wyjazdu na wymianę. Poniżej kilka słów zachęty od Tosi, która wybrała się na wymianę do Belgii w tym roku szkolnym.
PORANKI SĄ CIĘŻKIE.
Oprócz worów pod oczami, kołdry i swojego ciała (które tak na marginesie waży trochę więcej po kilku miesiącach wymiany…) trzeba też udźwignąć wszystkie osiągnięcia dnia ubiegłego i wyzwania tego, który dopiero co się narodził. A nie jest ich mało! Powiedziałabym nawet, że ilość sukcesów jest przytłaczająca, biorąc pod uwagę to, że nativi są tak poruszeni chęciami nauki ich matczynego języka, że biją brawo za każdym razem jak otworzycie buzię. Oczywiście, początkowo nawiązywanie relacji w obcym języku sprawia nieco kłopotów, ale zawsze znajdą się cierpliwi i wyrozumiali ludzie, którzy chętnie posłuchają waszych wypocin 🙂 Chociażby członkowie rodziny goszczącej! Generalnie jeśli od wysłania formularza zgłoszeniowego powstrzymuje was lęk przed samotnością, naprawdę nie ma się o co martwić. Problemem jest raczej znalezienie czasu na bycie samemu ze sobą, pozbieranie myśli i poukładanie ich w głowie…
„GENERALNIE, JEŚLI OD WYSŁANIA FORMULARZA ZGŁOSZENIOWEGO POWSTRZYMUJE WAS LĘK PRZED SAMOTNOŚCIĄ, NAPRAWDĘ NIE MA SIĘ O CO MARTWIĆ.”
„WYDAWAŁOBY SIĘ, ŻE SKORO JEST TO PAŃSTWO EUROPEJSKIE, JEDYNĄ RÓŻNICĄ BĘDZIE RZEŹBA TERENU, ALE W ISTOCIE I TUTAJ MOŻNA PRZEŻYĆ NIEZŁY SZOK KULTUROWY.”
Na pewno słyszeliście już mnóstwo razy, że wymiana to jak całe życie w rok, ekspresowe dojrzewanie i wielka metamorfoza; i nie bez powodu! Wyjeżdżając ze swojego kraju jesteśmy niejako zmuszeni na wyjście ze swojej strefy komfortu, wejście w zupełnie nowe środowisko, pełne obcych ludzi i obyczajów. Starając się zrozumieć nowe otoczenie i zaspokoić swoje społeczne potrzeby wspinamy się więc na wyżyny otwartości, tolerancji i zaufania. Oprócz pewności siebie, zdobywamy w ten sposób i ogromną samoświadomość – w kraju wymiany zaczynamy życie z zupełnie czystą kartą; nikt nie jest do was uprzedzony czy przywiązany, nie posiada o was tak naprawdę żadnych opinii czy uczuć; ani pozytywnych ani negatywnych. Odchodzimy więc na kilka kroków od osoby, którą znaliśmy w Polsce i mamy szansę spojrzeć na nią z zupełnie nowej, neutralnej perspektywy, poznając się na nowo.
Będąc pozbawionym wszystkiego co bliskie zaczynamy również doceniać to, co pozostawiliśmy za sobą w swojej Patrii. Takie spojrzenie z dystansu, jak i odczucie tęsknoty, rozjaśnia niesamowicie nasze wartości i priorytety. Nabieramy również świadomości narodowościowej dzięki kulturowym różnicom między własnym krajem, a tym do którego wybraliśmy się na wymianę. Własnowolnie odchodzimy od tego, co – jakby się wydawało – stanowiło nieodłączną część naszego życia, ale już po krótkim czasie dowiemy się, że mimo wachlarza dziwactw, różnic światopoglądowych i mentalności, ludzie pozostają ludźmi, niezależnie od szerokości geograficznej.
Osobiście na wymianę wyjechałam do Belgii. Wydawałoby się, że skoro jest to państwo europejskie, jedyną różnicą będzie rzeźba terenu, ale w istocie i tutaj można przeżyć niezły szok kulturowy. Na pewno będzie to mniej intensywne niż na wyjeździe do Azji czy Ameryki, ale nawet tak mały dystans odmieni was nieodwracalnie.
Belgia jest wielkim kulturowym kotłem, a żeby się o tym przekonać wystarczy tak na prawdę jedna przejażdżka pociągiem. Ilość narodowości, religii i języków, które przewijają się w każdym wagonie jest imponująca, szczególnie wyjechawszy z kraju tak jednorodnego jak Polska. Mimo niewielkiej powierzchni znaleźć tu można mnóstwo ciekawych wydarzeń i pięknych miejsc wartych odwiedzenia, a rozmiar Belgii jest swoją drogą jej ogromnym atutem, szczególnie jeśli planuje się tu spędzić swoją wymianę. Komunikacja jest niedroga, a dystanse nieduże, także można zjechać kraj samodzielnie wzdłuż i wszerz. Pozwala to również na integrację wśród uczestników wymiany, którzy organizują spotkania otwarte dwa razy w tygodniu by odpocząć nieco od wiru wyzwań i wspólnie ponarzekać.
Mam nadzieję, że dołożyłam cegiełkę do waszej decyzji, a jeśli wciąż nie jesteście przekonani czy Belgia jest tym właściwym krajem, przypominam tylko, że mają najlepsze na świecie gofry, piwo i czekoladę. Piszcie do mnie w razie pytań czy wątpliwości, jestem sympatyczna i mogę się z wami umówić na herbatkę jak wrócę!